Kiedy masz dość korpo...

Paweł Piwowarski  i Damian Gajewski, właściciele Polish Snail Holding
Info

In this article you will learn

  1. Young Engineers inspires children aged 4–15 to explore engineering through fun, hands-on activities like LEGO and Algobrix coding.
  2. Operating in 50+ countries, it has gained global recognition and achieved milestones like a Guinness World Record.
  3. Franchisees receive extensive training, marketing support, and flexible opportunities to run educational programs.
  4. The franchise requires a $6,000–$35,000 investment, strong interpersonal skills, and a passion for working with kids.
Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

Jeden z nich to hodowla ślimaków. Damian Gajewski pracował w korporacji, gdy Paweł Piwowarki, biolog i jego bliski przyjaciel, kupił gospodarstwo rolne.
Postanowiliśmy spróbować swoich sił i otworzyć hodowlę ślimaków. Wydawało mi się to dość obiecującą alternatywą dla rolnictwa w Polsce, gdzie mieliśmy dużo niewielkich gospodarstw działających w tradycyjnych obszarach, które nie dawały zbyt imponujących zysków. W przypadku ślimaków były jednak perspektywy na to, żeby osiągać bardziej satysfakcjonujące przychody – opowiada Damian Gajewski, współtworzący dzisiaj razem z Pawłem Piwowarskim Polish Snail Holding (PSH).

Kiedy dwadzieścia lat temu otwierali firmę, ich działalność wydawała się w naszym kraju bardzo egzotyczna, choć na wielu rynkach Europy hodowla ślimaków to był już stabilny biznes. 
Pierwsza partia zwierząt dotarła do nas z Francji. W Polsce właściwie nie mieliśmy dostępu do fachowej i popartej doświadczeniami wiedzy na temat hodowli ślimaków. Polegałem więc na własnej wiedzy zoologicznej oraz doświadczeniach z pracy badawczej na zachodzie Europy – tłumaczy Paweł Piwowarski.

Na początku wyhodowali kilka ton ślimaków, ale wiedzieli, że muszą zacząć działać na większą skalę, żeby biznes się opłacał. W efekcie PSH stało się firmą skupiającą wokół siebie hodowców ślimaków, których szkoli i od których skupuje zwierzęta. 
Dzięki takiemu podejściu praktycznie zdominowaliśmy branżę hodowli ślimaków w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej. Polskie ślimaki naszej marki zaczęły trafiać do największych odbiorców mięsa tych zwierząt na naszym kontynencie oraz do najbardziej luksusowych, europejskich restauracji – twierdzi Damian Gajewski.

Oprócz przetwórstwa ślimaka w celach spożywczych, PSH stworzyło też Laboratorium Ekstrakcji i Filtracji śluzu ślimaków dla branży kosmetycznej. Część hodowców produkuje dla PSH ślimaki, z których pozyskiwany jest śluz. Tworzone są z niego produkty własne pod marką Molluscoo, a także jest on sprzedawany spółkom kosmetycznym.
To daje naszym hodowcom pewność zbytu, a nam pozwala na budowanie większych grup hodowlanych – tłumaczy Damian Gajewski. 

Przydatne doświadczenie

Osoby, które wcześniej pracowały w dużych korporacjach, mają duże szanse na odnalezienie się w hodowli ślimaków na przemysłową skalę.
Od co najmniej ośmiu lat obserwujemy trend, polegający na odchodzeniu pracowników z dużych firm. Przenoszą się oni na wieś w poszukiwaniu mniej stresującego zajęcia. W taki slow life idealnie wpisuje się hodowla ślimaków – twierdzi Paweł Piwowarski. 

Jego zdaniem, profesjonalna hodowla ślimaków wiąże się przede wszystkim z koniecznością rygorystycznego przestrzegania procedur, dużą sumiennością oraz wytrwałością w pracy.
Dla osób, które mają korporacyjną przeszłość, to dobrze znane umiejętności, które nie stanowią problemu. Powinny one też jednak pamiętać, że hodowla ślimaków to zwykła działalność rolnicza. Aby się jej podjąć, trzeba lubić pracę ze zwierzętami, a także  postawić na jakość, żeby ostateczni odbiorcy chcieli kupić nasz produkt – tłumaczy Damian Gajewski. 

Dodaje, że jakość jest ważna również z perspektywy zagranicznych rynków zbytu.
Sprzedajemy swoje produkty głównie do Europy Zachodniej. Tam wciąż jesteśmy postrzegani jako firma ze Wschodu. Dlatego musimy mieć produkt naprawdę dobrej jakości, żeby się z nim przebić – mówi Damian Gajewski.

Aby hodować ślimaki, wystarczy niewielki obszarowo grunt oraz zabudowania gospodarcze. Na start warto mieć około 60 tys. zł, żeby kupić materiał zarodowy, specjalistyczną paszę dla ślimaków i wyposażenie hodowli. Jednak wielu hodowców zaczyna z dużo niższymi zasobami finansowymi.
Zysk można osiągnąć już przy wyhodowaniu od sześciu do dziesięciu ton ślimaków. Ale im więcej zainwestujemy na starcie, tym szybciej będziemy zarabiać – mówi Damian Gajewski.

Wegebar i programowanie

Ludzie pracujący w korporacjach dobrze odnajdują się także jako właściciele lokali gastronomicznych. W tym kierunku poszli Tomasz i Marta Ziarkowscy, którzy otworzyli na licencji restaurację marki Krowarzywa.
Wcześniej pracowaliśmy w dużych firmach logistycznych w Holandii. Praca była wymagająca i często monotonna. Podczas wakacji byliśmy w Warszawie i wówczas odwiedziliśmy lokal Krowarzywa przy ulicy Hożej. Byliśmy zachwyceni smakiem wegeburgerów i zaskoczeni liczbą klientów. Żona spontanicznie zapragnęła otworzyć podobne miejsce we Wrocławiu. Długo dyskutowaliśmy przed podjęciem decyzji, ponieważ praca w korporacji dawała nam duże poczucie stabilizacji – opowiada Tomasz Ziarkowski.

Nie żałują, że zdecydowali się porzucić etat i przejść na swoje. Dzisiaj ich lokal prosperuje bez zarzutu, a oni szukają w swoim mieście kolejnego, w którym mogliby otworzyć drugą restaurację Krowarzywa.
Kapitał potrzebny do otwarcia burgerowni to minimum 100 tys. zł, a w przypadku państwa Ziarnowskich sięgnął 200 tys. zł.

Zaprogramować się na nowe życie

Dagmara Glinka pięć lat temu stworzyła Creative Club, szkołę programowania dla dzieci.
Większość mojego życia zawodowego spędziłam w firmach szkoleniowych jako key account manager i sales manager. Ostatnio w jednej z największych, która prowadziła szkolenia dla programistów. Widziałam w tym ogromny potencjał. Już kilka lat wcześniej dotarło do mnie, że kolejne pokolenia będą musiały znać programowanie nie tylko dlatego, że jest to bardzo dobrze płatny zawód, ale ze względu na bardzo szybki rozwój technologii, z którą obcujemy na co dzień – opowiada Dagmara Glinka.

Koszty uruchomienia szkoły programowania to 25-40 tys. zł. Najwięcej trzeba zapłacić za sprzęt komputerowy.
Na pewno jest to biznes dla osób, które lubią kontakt z ludźmi, chcą się uczyć i rozwijać. Idealnie, jeśli ogarniają sprawy komputerowe, ale nie muszą znać się na programowaniu – mówi Dagmara Glinka.

Bez pasji ani rusz

Pracownicy korporacji sprawdzają się także jako blogerzy, coachowie oraz… właściciele browaru. W tym ostatnim przypadku niezwykle istotna jest pasja i pewne umiejętności już na starcie.
Dla nas otwarcie browaru było naturalnym przejściem z hobbystycznego warzenia w domu na skalę profesjonalną – mówi Dariusz Doroszkiewicz, współwłaściciel Browaru Artezan.
Twierdzi, że kwota inwestycji zależy od skali działalności, ale absolutne minimum to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Natomiast aby zostać coachem, warto zabezpieczyć pieniądze na kilka miesięcy życia bez dochodu. Tak radzi Barbara Karska, coach chrześcijański, która swoje usługi kieruje do osób wierzących w Boga.
Uważa, że udało jej się zaistnieć na niszowym rynku dzięki temu, że połączyła doświadczenie biznesowe i wszechstronne wykształcenie, z chrześcijańskim podejściem do coachingu.

Z kolei Agata Puk postanowiła założyć bloga o zdrowym stylu życia Agata Berry.  
Przede wszystkim trzeba mieć predyspozycje osobowościowe, żeby być blogerem. Najlepiej specjalizować się w wielu dziedzinach związanych nie tylko z pisaniem, ale i marketingiem oraz reklamą w internecie – mówi Agata Puk.

Tłumaczy, że dzisiaj prowadzenie bloga to tworzenie samodzielnie całego procesu wydawniczego, za który w mediach tradycyjnych odpowiada wiele osób. Wchodzi w to również tworzenie profesjonalnych sesji zdjęciowych, wykonywanych odpowiednim sprzętem. 
Pracy jest dużo, bo trzeba aktywnie działać nie tylko na blogu, ale i w social mediach, angażować społeczność, tworzyć akcje marketingowe, odpowiadać na pytania klientów – mówi Agata Puk. 

Jej zdaniem, najlepiej pierwszy rok działalności potraktować jako sprawdzenie, czy to rzeczywiście praca dla nas. W tym czasie idealnie byłoby skupić się tylko na blogowaniu, ale wielu blogerów na początku równolegle pracuje na etacie. 
U mnie ten etap trwał kilka miesięcy. Po tym czasie skupiłam się tylko na prowadzeniu bloga, żyłam wówczas z oszczędności. Pierwsze zarobki pojawiły się mniej więcej po roku od publikacji pierwszego wpisu – mówi Agata Puk.

Porzucenie etatu na rzecz niepewnej przyszłości w startującym dopiero biznesie, wymaga zatem nie lada odwagi. Na pytanie, czy lepiej trwać na ciepłej posadce pracodawcy, czy zaryzykować, każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.

Artykuł został opublikowany w nr. 2-2020 miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".

Info

Main conclusions

  1. Young Engineers addresses the growing demand for engineering skills by fostering curiosity and passion for the subject among children through innovative, hands-on educational programs.
  2. The franchise offers a unique business opportunity with strong global recognition, extensive support, and flexible work options for individuals passionate about education and engineering.
  3. With low initial investment and diversified revenue streams, Young Engineers is well-suited for franchisees who enjoy working with children and have strong communication and management skills.
  4. Young Engineers combines education and entertainment to prepare children for future workforce challenges while providing franchisees with a scalable and impactful business model.
Franchise units Over 200

See in catalogue

Featured franchises

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €