Płatne graffiti

Murale ubarwiają już całą Polskę i są dobrymi nośnikami reklamowymi, na czym zarabiają firmy promujące swój produkt, ale też te, które promują swoją twórczość.
In this article you will learn
- Young Engineers inspires children aged 4–15 to explore engineering through fun, hands-on activities like LEGO and Algobrix coding.
- Operating in 50+ countries, it has gained global recognition and achieved milestones like a Guinness World Record.
- Franchisees receive extensive training, marketing support, and flexible opportunities to run educational programs.
- The franchise requires a $6,000–$35,000 investment, strong interpersonal skills, and a passion for working with kids.
Malowanie na murach ma w Polsce wieloletnią tradycję. Przed wojną było symbolicznym orężem do walki z okupantem, a każda „kotwica” (znak Polski Walczącej) narysowana w widocznym miejscu w stolicy, uświadamiała mieszkańcom Warszawy, że ruch oporu dzielnie się trzyma.
Zaraz po wojnie najsłynniejszy rysunek w przestrzeni publicznej wykonał wybitny malarz Pablo Picasso. Wizytując dźwigającą się z gruzów Warszawę, w jednym z budowanych mieszkań na Woli naszkicował węglem prawie dwumetrową podobiznę Syrenki. Dzieło hiszpańskiego twórcy stanowiło oryginalny koloryt w mieście ogarniętym peerelowską szarzyzną, kiedy malowanie po murach uchodziło za szczyt wandalizmu, choć już wtedy ściany niektórych budynków pokrywały wielkoformatowe grafiki. Nie miały one jednak nic wspólnego z przyszłą kulturą graffiti czy współczesnymi muralami – ponure miejskie kamienice w centrum miasta ozdabiały marnej jakości reklamy graficzne państwowych przedsiębiorstw: PZU, PKO czy Peweksu.
Zmiana nastąpiła, gdy z kapitalizmem nastał pluralizm, a wolność wypowiedzi dało się zaobserwować z okien trolejbusów sunących po szynach ul. Puławską wzdłuż służewieckiego toru wyścigów konnych. Okalający teren półtorakilometrowy mur to najdłuższa galeria graffiti w Europie. Subkulturowi artyści przy użyciu farb w spreju niemal codziennie pokrywają ją innymi malowidłami. Dla jednych były to dzieła sztuki, tyle że nieoprawione w ramy; dla innych – wymagające usunięcia bazgroły.
Z czasem miasto przestało zwalczać ulicznych malarzy i przejawy street artu. Ściana na Puławskiej stała się jednym z kilku miejsc w Warszawie, gdzie można było legalnie tworzyć graffiti. Ostatnio popularność zyskały murale – dekoracyjne malowidła ścienne, zwykle monumentalne i często niosące przekaz o kulturalnym czy historycznym znaczeniu. Przykłady można mnożyć. Weźmy stołeczny mural przedstawiający Korę; ścienną ilustrację promującą kulturę romską w osobie dwóch roztańczonych Cyganek na festiwalu w Gorzowie Wlkp. czy wymowny rysunek Afroamerykanina zdejmującego maskę białego człowieka na ulicach Białegostoku jako gest walki z rasizmem.
Ulice pełne są graffiti, a internet pęcznieje od firm, które oferują malowanie ścian dla samorządów, firm czy osób prywatnych. Sztuka opierająca się wystawienniczej pokusie obnoszenia z nią w galeriach, przeniosła się z ulicy (de facto na ulicy zostając) do studiów graficznych i jest dziś sposobem na biznes.
Nowatorska reklama
Wallart działa na rynku od 2005 roku. Wykonuje murale artystyczne i reklamowe, w mieszkaniach prywatnych i w lokalach usługowych: antysmogowe, interaktywne, z elementami świecącymi. Co tylko klient sobie zażyczy. Firma realizuje zlecenia w całej Polsce.
– Ten rynek można podzielić na trzy segmenty – zaczyna rozmowę Tomasz Smieszkoł, prezes Wallartu.
– Pierwszy to murale reklamowe. Podmioty, które chcą w ten sposób wyeksponować swoją działalność, wynajmują ściany budynków od wspólnot czy spółdzielni mieszkaniowych, a takie firmy jak moja występują w roli podwykonawców i przenoszą na ścianę gotowy projekt. Drugi segment to murale artystyczne i historyczne – zwykle projekty samorządowe, w celu upiększenia miasta, finansowane często z budżetów partycypacyjnych. Jest ogłaszany konkurs, firmy składają oferty, komisja ocenia i wyłania wykonawcę, który zrealizuje mural, czasami go projektując od zera. No i segment czysto biznesowy – zgłaszają się do nas bezpośrednio firmy, które chcą się wyróżnić niestandardową elewacją.
Który z tych segmentów jest najbardziej dochodowy? Trudno powiedzieć. Samorządy z powodu pandemii, inflacji i zapisów Polskiego Ładu muszą liczyć każdą złotówkę, więc rynek miejskich murali siłą rzeczy nieco się skurczył. Ale to też zależy od miast. Łódź słynie z murali artystycznych, jednak reklamowe malowidła w przestrzeni publicznej tam nie powstają. Kraków również nie sprzyja tego typu reklamom wielkoformatowym z uwagi na przyjętą ustawę krajobrazową.
Z prywatnymi zamówieniami jest lepiej. Tu w rolach głównych brylują agencje reklamowe i domy mediowe. Skąd tak duże zainteresowanie? – Duże firmy sięgają po taką formę reklamy swoich produktów, ponieważ mural jest ciągle nowością, która może nieco opatrzyła się w największych polskich miastach, ale w mniejszych nadal robi wielkie wrażenie. Jak w każdej reklamie, chodzi o wzbudzenie emocji, z czego murale bardzo dobrze się wywiązują. Co jeszcze? Widoczny jest cały proces powstawania takiego dzieła w przestrzeni publicznej, a przecież mało kto z nas ma okazję obserwować malarza przy pracy. Dlatego też w wymiarze biznesowym mural jest droższą formą reklamy niż tradycyjny billboard – mówi Paweł Lisowski, członek zarządu Grupy Reklama Wielkoformatowa (RW).
Zdarzają się prywatne firmy zlecające pomalowanie ścian w biurze w fantazyjne motywy. Modne jest też ozdabianie w ten sposób sal zabaw. – Kiedyś dużo takich realizacji wykonywaliśmy w prywatnych mieszkaniach. Rodzice chcieli ozdobić synowi czy córce pokoik dziecięcy. Dzisiaj nie potrzebują murali, bo naklejają fototapety – tłumaczy Tomasz Smieszkoł.
Zamalować ślad azotowy
Oglądam sfinalizowane realizacje na stronie Wallartu. Moją uwagę od razu przykuwa trójwymiarowy mural myjni samochodowej w podwarszawskiej wsi Blizne Łaszczyńskiego. Zaparkowany pod dachem samochód wygląda jak prawdziwy. Ale to tylko złudzenie, to jedynie pomalowana ściana. Mural powstawał przez tydzień. Dwie osoby malowały go aerografem. Zabrało to więcej czasu niż zwykle, ponieważ całość złożona jest z drobnych szczegółów graficznych, które wymagały pieczołowitego dopracowania.
– Farba schnie szybko, więc malowanie na ścianie nie jest żmudną pracą, o ile projekt nie wymaga uwzględnienia wszelkich niuansów, jak w przypadku myjni. W ciągu 3-4 dni jesteśmy w stanie wykonać grafikę na powierzchni 200 mkw. Latem i jesienią robimy po kilkanaście murali miesięcznie, natomiast zimą dużo mniej – mówi Tomasz Smieszkoł.
Przez prawie 20 lat funkcjonowania na rynku Wallart zrealizował ponad 400 projektów. Ma stabilną pozycję na rynku, więc dorobił się stałych klientów. Firma wykonuje zlecenia np. dla właścicielki sieci przedszkoli. Wallart pomalował już pięć takich placówek.
Grupa RW tworzy murale w całej Polsce. W rekordowym miesiącu sfinalizowała 17 realizacji. Na tle konkurencji wyróżnia się korzystaniem z niestandardowej techniki malarskiej „cristal active”. – Pozwala nam tworzyć dzieła, które neutralizują występowanie w najbliższej przestrzeni szkodliwego tlenku azotu. Ekologiczne rozwiązanie podoba się firmom, zwłaszcza tym, które kładą duży nacisk na społeczną odpowiedzialność biznesu – wyjaśnia Paweł Lisowski.
Rynek jest mocno rozdrobiony. Są potentaci w stylu Good Looking Studio, jest sporo artystów na jednoosobowej działalności gospodarczej, którzy pracują jako freelancerzy, na własny rachunek, ale też współpracują ze studiami graficznymi. Wallart również zatrudnia takie osoby. – Biorę najlepszych, ludzi z doświadczeniem, na długoterminową współpracę. Nie zatrudniam studentów, którzy dopiero uczą się tego fachu – stawia sprawę jasno Tomasz Smieszkoł.
Upiększyć, żeby nie odstraszało
Największe koszty generują pracownicy. Zakup narzędzi pracy – pędzli, szpachelek, wałków, farb – mniej obciąża budżet firmy. Wallart wiele prac zleca zewnętrznym podmiotom – szablony drukuje w drukarni, rusztowanie do budynku stawia wynajęta firma.
Jak w każdym biznesie, w przypadku tworzenia murali koszty odgrywają wiodącą rolę. Trzeba zapłacić ludziom za pracę – i tym, którzy wkładają w nią kreatywny trud, przenosząc projekt obrazu na ścianę, i tym, którzy pracują fizycznie przy rozstawianiu rusztowania. – W przypadku malowania na płaszczyźnie o powierzchni 100 mkw., koszt jego rozłożenia nie wyniesie mniej niż 3 tys. zł. Cena rośnie wraz z wielkością ściany do zagospodarowania i w przypadku przestrzeni mierzącej 400-500 mkw., zapłacimy około 15 tys. zł za przygotowanie rusztowania. To stały koszt, ponieważ nie da się jeździć na zlecenia z przenośnym rusztowaniem – tłumaczy Paweł Lisowski.
Koszty pracy łatwiej policzyć, niż podać koszt realizacji danego muralu. – To jak zapytać o cenę samochodu. Wszystko zależy od tego, czym chcemy jeździć – odpowiada Tomasz Smieszkoł. W branży przyjęła się jednak standardowa wycena 200 zł za namalowanie metra kwadratowego dużego muralu. Jak duża jest to ściana? Minimum 100 mkw. powierzchni. Wallart nie bierze zaliczek od zleceniodawców, co jest zwykle praktykowanym zwyczajem rynkowym. Rozlicza się z klientami po wykonaniu pracy.
Pytam, czy na ozdabianiu ścian grafikami można zarobić? Czy to jest dochodowe zajęcie? – Tak, jak najbardziej, gdy ma się doświadczenie z wykonania kilkuset murali i pracuje z najlepszymi artystami, którzy malują szybko i bez poprawek. Co innego, gdy ktoś zaczyna w tym biznesie. Wtedy malowanie zajmuje mu kilka razy dłużej, a efekt nie zachwyca – tłumaczy Tomasz Smieszkoł. Mural muralowi nierówny, ale z 3-4 komercyjnych zleceń w miesiącu da się „wyżywić” kilkuosobową firmę.
W tej chwili ekipa Wallart maluje w Rumii kilka trafostacji. Budynki stacji elektroenergetycznych „straszą” wyglądem w całej Polsce. A na pewno nie urozmaicają okolicznego krajobrazu. Czas to zmienić. Hasłem przewodnim jest recykling, stąd ekologiczna estetyka powstających murali. W myśl idei, aby w zaniedbanym miejscu zostawić po sobie coś pięknego. Ożywić ścianę.
Main conclusions
- Young Engineers addresses the growing demand for engineering skills by fostering curiosity and passion for the subject among children through innovative, hands-on educational programs.
- The franchise offers a unique business opportunity with strong global recognition, extensive support, and flexible work options for individuals passionate about education and engineering.
- With low initial investment and diversified revenue streams, Young Engineers is well-suited for franchisees who enjoy working with children and have strong communication and management skills.
- Young Engineers combines education and entertainment to prepare children for future workforce challenges while providing franchisees with a scalable and impactful business model.
See in catalogue

Franchise name
Master licenses

Franchise name
Master licenses
Featured franchises

Franchise name
Master licenses

Franchise name
Master licenses
Brands from the same sector

Franchise name
Sports articles

Franchise name
Partnership

Franchise name
Master licenses

Franchise name
Franchise
News

Eaque ipsa quae ab illo inveore veritatis et qu eaque ipsa qua...
Sed ut perspiciatis unde omnis iste natus error sit voluptatem accusantium doloremque laudantium, totam rem aperiam, eaque ipsa quae ab illo inven...

Eaque ipsa quae ab illo inveore veritatis et qu eaque ipsa qua...
Sed ut perspiciatis unde omnis iste natus error sit voluptatem accusantium doloremque laudantium, totam rem aperiam, eaque ipsa quae ab illo inven...

Eaque ipsa quae ab illo inveore veritatis et qu eaque ipsa qua...
Sed ut perspiciatis unde omnis iste natus error sit voluptatem accusantium doloremque laudantium, totam rem aperiam, eaque ipsa quae ab illo inven...

Eaque ipsa quae ab illo inveore veritatis et qu eaque ipsa qua...
Sed ut perspiciatis unde omnis iste natus error sit voluptatem accusantium doloremque laudantium, totam rem aperiam, eaque ipsa quae ab illo inven...