Zarabiaj na kebabie

więcej zdjęć w galerii

1/3

Young Engineers fit for a Prince

00:00

03:42

1.0x

Ten rok zaczął się pracowicie dla marki Carat Kebab. Od stycznia koncept uruchomił już lokale w Białymstoku i w Bydgoszczy. 

– W Bydgoszczy mamy teraz dwa lokale należące do jednego franczyzobiorcy – informuje Łukasz B. Błażejewski, franczyzodawca Carat Kebab. – I ten sam franczyzobiorca chce z nami otworzyć kolejny lokal, tym razem w Toruniu. W tej chwili szukamy wspólnie lokalizacji.

Wielu franczyzobiorców decyduje się też na połączenie w jednym lokalu kilku marek gastronomicznych – bo franczyzodawca Carat Kebab ma w swoim portfolio jeszcze dwa inne koncepty: burgerownie Meet & Fit – Burgers oraz Frentzza – Pizza & Friends, serwująca pizzę. 

– Nasz franczyzobiorca z Wałbrzycha prowadzi w tym mieście dwa lokale Frentzza – Pizza & Friends. W jednym z nich chce poszerzyć ofertę o Carat Kebab – mówi Łukasz B. Błażejewski. – Z kolei franczyzobiorca z Olsztyna już ma pod jednym dachem nasze burgery i pizzę, a teraz dołączy jeszcze kebaby.

Lokal lub przyczepa

Do tej pory Carat Kebab otwierał się w formacie lokali stacjonarnych. Teraz marka podpisała już pierwsze umowy na punkty w formacie przyczep gastronomicznych. Nowa przyczepa kosztuje 127 tys. zł netto, ale można bardzo mocno obniżyć koszty inwestycji, korzystając z leasingu dla nowych firm. Wówczas na początek wystarczy 6 tys. zł, plus wydatki na pierwsze zatowarowanie.

Franczyzodawca rekomenduje, aby dobierać lokalizacje, które pozwolą prowadzić biznes całorocznie. 

– Szukamy miejsc, w których można stworzyć przeszklone patio np. na 4 stoliki – mówi Łukasz B. Błażejewski. – Mogą to być parki handlowe, parkingi przy supermarketach, przelotowe ulice. Lokalizacji szukamy wspólnie z franczyzobiorcą.

Franczyzodawca przygotowuje przyczepę tak, by była gotowa do pracy, w pełni wyposażona i oznakowana.

Jeśli ktoś chce otworzyć lokal stacjonarny, powinien liczyć się z inwestycją rzędu 120-180 tys. zł. Przy lokalu jednorazowa opłata za przystąpienie do sieci wynosi 7 tys. zł, w przypadku przyczepy 3 tys. zł. Umowa franczyzy jest podpisywana bezterminowo, oczywiście z możliwością wypowiedzenia i to – jak zaznacza franczyzodawca – bez kar umownych. 

– Przy relatywnie niedużej inwestycji nasze lokale osiągają przychody 3-4 krotnie wyższe niż lokale z kebabem działające na tym samym rynku, w tym samym mieście – zapewnia Łukasz B. Błażejewski.

Franczyzodawca organizuje szkolenia w centrum szkoleniowym w Żyrardowie, m.in. ze znajomości produktów, cięcia mięsa i składania kebabów, obsługi klientów i systemu kasowego. Dzień przed otwarciem nowego punktu przedstawiciele centrali przyjeżdżają, aby wspierać franczyzobiorce i jego ekipę i zostają przez kilka następnych dni.

Bieżąca opłata franczyzowa jest liczona w procentach od obrotu. W jej ramach franczyzodawca zapewnia rabaty u dostawców, dostawy własnej produkcji mięsa oraz wypiekanego pieczywa do kebabu, wsparcie marketingowe, przede wszystkim w internecie, social mediach.

Atrakcyjna oferta

Franczyzodawca Carat Kebab zapewnia, że kebaby tej marki różnią się jakościowo od „standardowych”, serwowanych na polskim rynku. 

– Celujemy w klientów, którzy chcą wydać więcej niż wynosi przeciętna cena kebabu, ale za to zjeść naprawdę dobre danie. To po prostu prawdziwe kebaby, jakie już dawno powinni być dostępne na polskim rynku– podkreśla Łukasz B. Błażejewski. – Ostatnio np. zwiększyliśmy proporcje płatów wołowo-baranich, zwiększając tym samym zawartość tych mięs w kebabie.

Aby stale uatrakcyjniać ofertę, w menu Carat Kebab są także oferty limitowane. To kebaby, które pojawiają się w sprzedaży na krótko i szybko rotują. 

– Mieliśmy np. kebab z dressingiem pistacjowym, był także z kimchi i świeżym mango, w zeszłym roku hitem był kebab z truskawkami i sosem sweet chili. Ofertę limitowaną zmieniamy często, ale nieregularnie, aby utrzymać efekt zaskoczenia i świeżości – podkreśla Łukasz B. Błażejewski.

WIZYTÓWKA CARAT KEBAB

Sieć lokali z kebabem.

• 6 działających lokali
• inwestycja od 6 tys. zł
• opłata wstępna od 3 tys. zł

Autor

Monika Wojniak-Żyłowska

dziennikarz