Anna Dereszowska: Biznes wymyślony na macierzyńskim

Info

In this article you will learn

  1. Young Engineers inspires children aged 4–15 to explore engineering through fun, hands-on activities like LEGO and Algobrix coding.
  2. Operating in 50+ countries, it has gained global recognition and achieved milestones like a Guinness World Record.
  3. Franchisees receive extensive training, marketing support, and flexible opportunities to run educational programs.
  4. The franchise requires a $6,000–$35,000 investment, strong interpersonal skills, and a passion for working with kids.
Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

Śniadanie jedzone na kolację to codzienność wielu matek małych dzieci. A pani kilka miesięcy po urodzeniu syna założyła własny biznes. I jak tu nie popaść w kompleksy!
Znam wiele kobiet, które po urodzeniu dziecka myślą o jakimś biznesie związanym z ciążą, dzieckiem. I w moim przypadku też tak było. Wszystko zaczęło się od tego, że chciałam, żeby mój synek, Maks, miał małego pluszowego przyjaciela. Lenka, moja córka, miała taką maskotkę ze sklepu, z którą długo była bardzo związana. Pomyślałam, że tym razem zamiast kupować, mogę sama coś takiego uszyć. Usiadłyśmy z Lenką i zaprojektowałyśmy pluszaka dla Maksa. I pewnie na tym by się skończyło, gdyby nie moja przyjaciółka. Gdy zobaczyła maskotkę, którą stworzyłyśmy, bardzo jej się spodobała. Zachęcone pochwałą, zaprojektowałyśmy z córką kolejne pięć pluszaków. A później wspólnie uznałyśmy, że warto spróbować je sprzedawać.

Nazwa marki kojarzy się bardziej z ubrankami niż maskotkami.
To celowe działanie. Chciałyśmy, żeby dawała nam szansę robienia czegoś więcej. Zaczynałyśmy od maskotek, które można założyć na butelkę. Czegoś takiego nie było jeszcze na polskim rynku. Ale chcemy poszerzyć asortyment. W sprzedaży mamy teraz też również pacynki. W przyszłości zamierzamy sprzedawać bluzy dla dzieci, które będą przypominały nasze ubranka-otulanka. Mamy już ich wstępne projekty. Ale brakuje nam czasu, żeby doprowadzić to do końca. Inna sprawa, że też zbytnio nam się z tym nie spieszy.

Firmę prowadzicie od niespełna roku. Co przysporzyło wam najwięcej kłopotów?
Zdobycie know-how. Projektowanie maskotek to była wyłącznie przyjemność. Ale już znalezienie kogoś, kto je uszyje, a na dodatek będzie na tyle elastyczny, żeby w zależności od liczby zamówień na bieżąco je doszywać, już nie było takie proste. Na samym początku zamówiłyśmy maskotki w hurtowych ilościach, a później okazało się, że część z nich sprzedaje się dużo lepiej od pozostałych.

Wiecie, z czego to wynika?
Teraz już tak. Jak projektowałyśmy zabawki, to chciałyśmy, żeby dzieci były zadowolone, żeby im się podobały. Ale przecież maskotki dla maluchów kupują rodzice. Dlatego zdecydowanie lepiej sprzedają się pluszaki w spokojnych kolorach, czyli kotek i królik. Ale na przykład Maks, który posiada wszystkie nasze maskotki, najbardziej lubi małpkę, która jest niebieska. To są rzeczy, które w tej chwili wydają nam się oczywiste, ale jeszcze kilka miesięcy temu były dla nas zaskoczeniem. Teraz, projektując bluzy, będziemy miały na uwadze zdanie rodziców. Choć tu sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo ubranka dla małych dzieci wybierają właśnie oni. Natomiast starsze mają już coś do powiedzenia w tej kwestii.

Sprzedajecie ubranka-otulanka poprzez swój sklep internetowy. Wiele osób myśli o e-biznesie, bo utarło się przekonanie, że wystarczy raptem kilka tysięcy na start. Potwierdza to pani?
Za pięć tysięcy można otworzyć biznes w Internecie. To wszystko zależy od pomysłu i oczekiwań. Jak ma wyglądać sklep internetowy. Czy chce się zrobić profesjonalną sesję zdjęciową produktów i wizerunkową marki, czy tylko packshoty. My się też dopiero tego uczymy. Nie wszystkie decyzje, które do tej pory podjęłyśmy, były dobre. Na przykład niezbyt trafnie wybrałyśmy firmę, która budowała nam sklep internetowy. Trudno było się nam porozumieć, od razu powinna nam się zapalić ostrzegawcza lampka. Proces od dyskusji do realizacji był bardzo długi. W efekcie ostatnio przeniosłyśmy sklep na inną platformę zakupową. To była bardzo dobra decyzja. Otrzymujemy automatycznie raporty kasowe, wiemy, ile i jakich zabawek się sprzedało. Teraz biznes prowadzi się dużo łatwiej.

Poprzestaniecie na e-sklepie?
Chciałybyśmy sprzedawać nasze produkty poprzez sieci sklepów z akcesoriami dla dzieci. Ale nie jest to takie proste. Ubranko-Otulanko to nowa marka, potrzeba czasu, żeby stała się znana szerszemu gronu osób. Zaczyna być już co nieco kojarzona, a co za tym idzie, łatwiej nam prowadzić rozmowy z ewentualnymi kontrahentami.

Niech mi pani nie mówi, że nazwisko Dereszowska nie otwiera wielu drzwi zamkniętych dla większości małych producentów.
Oczywiście, ono pomaga. Niemniej jednak ktoś, kto jest dużym graczem, ma dużą sieć sklepów, prowadzi bardzo konkretne rozmowy. Jego nie interesuje, że dany produkt jest zrobiony przez Dereszowską. Podstawowa kwestia dla niego, to ile jest na jego sprzedaży w stanie zarobić.

Jak ze wspólniczką dzielicie się obowiązkami?
Strategiczne decyzje podejmujemy oczywiście wspólnie, razem zastanawiamy się, jak rozwinąć naszą firmę. Natomiast nad codzienną realizacją zamówień czuwa moja przyjacióła. Z kolei cały marketing spoczywa na mnie. Ja jestem twarzą marki. Ona odpowiada za techniczną stronę działania firmy. I chwała jej za to, bo jest w tym bardzo dobra.

Rozważałyście też czarny scenariusz? Jak się nie uda, jedna do drugiej nie będzie miała żalu?
Znamy się od wielu lat, ufamy sobie. Już na początku współpracy dałyśmy sobie przyzwolenie, że może się nie udać. Nie poniosłyśmy potężnych nakładów finansowych na rozkręcenie firmy. Jeśli nie wyjdzie, to trudno. Potraktujemy ten czas jako naukę. A jak wyjdzie, to fantastycznie. Na razie wszystko idzie bardzo powolutku, ale zgodnie z planem. Nasz sklep internetowy fajnie działa. Mamy, które kupiły nasze maskotki dla swoich dzieci, wracają i kupują kolejne, tym razem na prezenty dla innych maluchów. Mamy bardzo pozytywny feedback, a to motywuje do dalszej pracy.

A dowiedziałyście się, co musicie poprawić?
Wygląda na to, że musimy zrobić jeszcze jedną sesję zdjęciową. Bo klientki piszą do nas, że maskotki wyglądają dużo lepiej na żywo niż na zdjęciach. Co prawda trudno mi sobie wyobrazić, jak można je jeszcze atrakcyjniej pokazać. Bo wydawało mi się, że nasze zdjęcia oddają w pełni urok pluszaków.

Rozmawiała Anna Smolińska

Fragment wywiadu opublikowanego w numerze 12/2016 miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".

Info

Main conclusions

  1. Young Engineers addresses the growing demand for engineering skills by fostering curiosity and passion for the subject among children through innovative, hands-on educational programs.
  2. The franchise offers a unique business opportunity with strong global recognition, extensive support, and flexible work options for individuals passionate about education and engineering.
  3. With low initial investment and diversified revenue streams, Young Engineers is well-suited for franchisees who enjoy working with children and have strong communication and management skills.
  4. Young Engineers combines education and entertainment to prepare children for future workforce challenges while providing franchisees with a scalable and impactful business model.
Franchise units Over 200
Author
Anna Smolińska
dziennikarz

See in catalogue

Featured franchises

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €