Robert Podleś: Jak zbudować globalną firmę

Sukces również za granicą
Info

In this article you will learn

  1. Young Engineers inspires children aged 4–15 to explore engineering through fun, hands-on activities like LEGO and Algobrix coding.
  2. Operating in 50+ countries, it has gained global recognition and achieved milestones like a Guinness World Record.
  3. Franchisees receive extensive training, marketing support, and flexible opportunities to run educational programs.
  4. The franchise requires a $6,000–$35,000 investment, strong interpersonal skills, and a passion for working with kids.
Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

Dlaczego zajął się pan produkcją klocków?
Zawsze pasjonowały mnie militaria i motoryzacja, w dzieciństwie to im poświęcałem uwagę. W czasach, w których dorastałem, nie było mowy o internecie czy sklepach, gdzie półki uginają się od atrakcyjnych zabawek, więc trzeba było zadowolić się wycinkami zdjęć z kolorowych zachodnich magazynów, folderami reklamowymi zza żelaznej kurtyny czy gadżetami takimi jak naklejka, brelok na klucze z logo marki samochodu, który był obiektem zazdrości wszystkich kolegów. W dzieciństwie nie miałem klocków. W tamtym czasie nie było szans na zakup duńskich Lego, które były mi całkowicie obce. W ogóle brakowało w Polsce zabawek. Chciałem to zmienić. Ale klocki pojawiły się później. Zaczynałem od puzzli i gier planszowych.
    
Otworzył pan biznes ponad 30 lat temu, w trudnej rzeczywistości…
To prawda. W pierwszej połowie lat 80. nie można było łatwo rozpocząć prywatnej działalności gospodarczej, więc na początku zostałem agentem państwowej Agencji Artystycznej Stołeczna Estrada, co dało mi prawo działalności agencyjnej w branży gier zręcznościowych. Po wakacyjnej pracy w Skandynawii wróciłem do kraju z pierwszą maszyną, którą wstawiłem w zakładzie gastronomicznym. Dobrze mi szło, maszyn przybywało, ale wszystko musiałem robić sam, ponieważ jako agent nie mogłem wówczas zatrudniać ludzi. Chciałem się rozwijać w branży rozrywki dla dzieci i młodzieży, ale ile można było mieć punktów z automatami do gier? Po czterech latach zdecydowałem się na kolejny krok, sprzedałem wszystkie automaty do gier i uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyłem na powstanie zakładu produkcyjnego. Tu też pojawiły się problemy, nie mogłem bowiem zostać rzemieślnikiem, gdyż brakowało mi papierów czeladniczych. Z pomocą przyszła mama. Była jubilerem i posiadała odpowiednie papiery, więc miała prawo prowadzić zakład czeladniczy. Rzuciła państwową posadę i razem otworzyliśmy zakład produkcyjny, który  mógł zatrudnić pracowników. Zostaliśmy wówczas również członkiem Spółdzielni Rzemieślniczej. 
Firma nazywała się Ertrob, w 1987 roku wypuściła na rynek pierwsze puzzle, a dwa lata później zaczęliśmy pracować nad grami planszowymi. „Komandosi” to była w Polsce pierwsza gra planszowa, która miała swoją reklamę telewizyjną. W sumie pojawiły się zaledwie trzy emisje spotu, co i tak jak na ówczesne warunki było ewenementem. Dzięki temu produkt osiągnął zawrotny sukces.

Kiedy pojawiły się klocki?
W 1990 roku. Poznałem wtedy przypadkiem inżyniera, który specjalizował się w konstruowaniu form wtryskowych. Dostał zlecenie na wykonanie kilku form na klocki, ale firma, która je zamówiła, upadła. Zainwestowaliśmy pieniądze w formy, które były już częściowo gotowe i wspólnie rozpoczęliśmy przygodę z klockami. 
   
Co było najtrudniejsze wówczas w prowadzeniu biznesu?
To były czasy, w których niełatwo prowadziło się działalność, ponieważ na rynku brakowało wszystkiego. Planując początkowo produkcję puzzli i gier planszowych, zdobycie samych maszyn do miniaturowego zakładu było wyjątkowym wyzwaniem. Gdy to wreszcie się udało, trzeba było jeszcze pozyskać papier, tekturę, kleje... Na początku naszej historii cała produkcja przypominała partyzantkę, mała manufaktura zatrudniająca kilku pracowników. Teraz z perspektywy czasu uśmiecham się do wspomnień, ale mam nadzieję, że taka rzeczywistość już nigdy nie wróci. Swoją przygodę z biznesem zaczynałem bardzo wcześnie, w wieku dwudziestu dwóch lat. Teraz gdy patrzę na Cobi, muszę przyznać, że było warto.

Dlaczego Cobi nie produkuje klocków tak jak wiele konkurencyjnych firm, w Chinach? Tylko w Polsce, w Mielcu.
W Polsce produkujemy klocki już od 28 lat: na początku w podwarszawskim Józefowie, później w Warszawie. 21 lat temu przenieśliśmy produkcję do zakładu w Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Mielcu. To pozwoliło na rozwój firmy i znacznie zwiększyło nasze możliwości. Nowoczesne maszyny i doświadczona załoga sprawiły, że jesteśmy w stanie produkować szybko i dużo. Wciąż nie wykorzystujemy w całości naszego potencjału produkcyjnego, ale już myślimy o kolejnych inwestycjach. Na pewno nie chcemy się zatrzymywać. Nie zmienia to faktu, że w  przeciwieństwie do wielu firm nie chcemy przenosić produkcji do Azji. Mimo znacznie niższych kosztów produkcji w Chinach, wolimy, żeby nasze klocki powstawały w kraju. Dlaczego? Chyba łatwo zgadnąć…

Co pana zdaniem zdecydowało o sukcesie Cobi? Jak udało się firmie osiągnąć pozycję, na której znajduje się dzisiaj  w Polsce i za granicą?
Na pewno receptą na sukces była bardzo ciężka, wieloletnia praca moich współpracowników i moja. Zaczynaliśmy naprawdę od zera. Z pewnością pomogło też trochę szczęścia i garść dobrych, trafionych pomysłów. Przełomowym momentem było wejście Polski do Unii Europejskiej. Powiedzmy otwarcie, to od naszego członkostwa w tej wspólnocie tak naprawdę dopiero rozpoczął się w Polsce boom, który trwa do dzisiaj.

Jakie pan ma plany na najbliższy czas?
Do roku 2021 planujemy rozbudowę naszego zakładu produkcyjnego w  podkarpackim Mielcu i systematyczne zwiększanie produkcji. Przede  wszystkim chcemy rozwijać się na zagranicznych rynkach i jeśli wszystkie  plany zostaną zrealizowane, to za kilka lat staniemy przed kolejnymi barierami i decyzjami o inwestycjach. Już teraz rozważamy możliwości inwestycji w innych krajach, jednak produkcji do Chin nie przeniesiemy.

Rozmawiała Dominika Pronarska

Fragment wywiadu opublikowanego w miesięczniku "FRANCHISING" w nr 10/2018.

 

 

 

Info

Main conclusions

  1. Young Engineers addresses the growing demand for engineering skills by fostering curiosity and passion for the subject among children through innovative, hands-on educational programs.
  2. The franchise offers a unique business opportunity with strong global recognition, extensive support, and flexible work options for individuals passionate about education and engineering.
  3. With low initial investment and diversified revenue streams, Young Engineers is well-suited for franchisees who enjoy working with children and have strong communication and management skills.
  4. Young Engineers combines education and entertainment to prepare children for future workforce challenges while providing franchisees with a scalable and impactful business model.
Franchise units Over 200

See in catalogue

Featured franchises

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €