Mateusz Kusznierewicz: Własna firma na medal
- Starannie dobieram partnerów biznesowych. Mój wizerunek jest dla mnie ważniejszy niż atrakcyjne wynagrodzenie – mówi Mateusz Kusznierewicz, polski żeglarz regatowy, mistrz świata, medalista olimpijski i biznesmen.
Wielu aktorów i sportowców zakłada biznes, firmuje go znanym nazwiskiem, ale tak naprawdę nie zna się ani na gospodarce, ani na robieniu interesów. Jak jest w pana przypadku?
W pełni uczestniczę w życiu wszystkich firm, których jestem właścicielem lub udziałowcem. A jest ich kilka: agencja marketingowa, własna działalność, studio kreatywne i pośrednictwo sprzedaży łodzi. Wręcz nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Bardzo lubię działać, wymyślać nowe projekty i uczestniczyć w ich realizacji. Znam swoich pracowników i jestem ciekawy, co u nich słychać. Jedyną dziedziną, którą traktuję trochę po macoszemu, jest księgowość. Programy kalkulacyjne powodują u mnie wysypkę. Na szczęście we wszystkich firmach zajmują się tym odpowiednio wykwalifikowane osoby, do których mam pełne zaufanie.
Sam jest pan sobie sterem i żeglarzem...
Ma to swoje plusy i minusy. W mojej firmie nie ma controllingu ani wspólnika, który mógłby wskazać mi błędy albo doradzić inne rozwiązania. Na szczęście wspólników mam w innych spółkach, np. w firmie Dobre Jachty. Firma ta ma podpisane kontrakty na przedstawicielstwo na Polskę czterech dużych stoczni francuskich. Sprzedajemy wysokiej klasy łodzie żaglowe i motorowe oraz luksusowe katamarany. Firma powstała dwa lata temu i prowadzę ją ze wspólnikiem i naszymi żonami. Traktujemy ją jak biznes rodzinny.
Czy w Polsce jest popyt na produkty luksusowe?
W Polsce sprzedaje się rocznie około 20 morskich łodzi żaglowych i bardzo dużo jachtów motorowych. Dzięki współpracy z kilkoma producentami oferujemy kompleksową ofertę: od najmniejszych motorówek po największe łodzie i przyznam, że całkiem nieźle nam się sprzedają. Należy przy tym pamiętać, że są to dobra luksusowe, które sprzedawane są na sztuki.
Dobrym znakiem jest to, że coraz więcej osób zainteresowanych jest wydaniem swoich oszczędności na kupno jachtu czy łodzi motorowej. Dobrze wróży również to, że w Polsce buduje się coraz więcej marin – choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie możemy się porównywać do naszych sąsiadów. W czasach PRL-u istniał zakaz wypływania na morze i to się odbija czkawką do dzisiaj.
Jako żeglarz i ambasador Gdańska promuję żeglowanie po Bałtyku. Liczę na to, że nowe mariny i rosnąca grupa osób, którą stać na zakup jachtu, wpłynie pozytywnie na rozwój całego sektora.
Fragment wywiadu opublikowanego w miesięczniku Własny Biznes Franchising nr 7/2011
Wyróżnione franczyzy
Xtreme Fitness Gyms
Kluby fitness/siłownie
Nest Bank
Placówki bankowe
Kurcze Pieczone
Punkty gastronomiczne z daniami z drobiu
Carrefour
Sklepy convenience, minimarkety, supermarkety
Żabka
Sklepy typu convenience
Synevo Punkty Pobrań
Punkty pobrań badań labolatoryjnych
DDD Dobre Dla Domu
Sklepy z podłogami i drzwiami
So Coffee
Kawiarnie
Santander
Placówki bankowe
Yasumi Instytut Zdrowia i Urody
Gabinety kosmetyczne, hotele i obiekty SPA
Z OSTATNIEJ CHWILI
POKAŻ WSZYSTKIE
Dobra decyzja
Sabina Pruski pracowała w pizzerii Tibesti2go kiedy pojawiła się oferta objęcia lokalu we franczyzę. Skorzystała z niej.
Subskrybuj magazyn pomysłów na biznes
Rozważasz otwarcie firmy? Zrób sobie prezent na święta i zasubskrybuj magazyn "Własny Biznes FRANCHISING" i sprawdź, jaki biznes się...
Z głową do peruk i do biznesu
Peruki przestały być niszowym gadżetem i takim także biznesem. Klienci poszukują gotowych peruk w sklepach internetowych oraz robionych w...
Czym zajmuje się Rada Franczyzobiorców Żabki?
Rada Franczyzobiorców Żabki ma już blisko 15-letnią tradycję. Jak układa się współpraca na linii Rada – centrala i co konkretnego z...


