Z kulturą na froncie
Pierwsze wrażenie w firmie zawsze robią frontmani. To od nich zależy, jak potencjalni klienci będą ją postrzegać.
Do piętrowego budynku weszła niemiecka świta. Na czele sam koloński prezes rozsiewający upojny zapach Fahrenheita. Za nim dwóch pomagierów – jeden od finansów, drugi od zakupów. Tuż za nimi dreptała drobniutko asystentka w szpilach jak wieża Eiffla. Wkroczyli dziarsko na korytarz świeżo wytarty przez babuleńkę w niebieskim fartuchu. Równy krok bossów przeklikiwany był szpilkowym staccatto. Gdy doszli do połowy korytarza, coś ich zatrzymało. Mrożący krew w żyłach wzrok pani ze szmatą. „Bokiem, bokiem! Nie mi tu ślady robić!”. Tuż za grupą ścieliły się trzy ścieżki buciorów i delikatne kropki szpilek. „Guten Tag!” – zaczęła asystentka, postępując kilka kroków – „wir sind...”. Nie dokończyła. Babuleńka ruszyła do ofensywy. Zamachnęła się szmatą. To uniwersalny gest międzynarodowy. Pierwszy zrejterował boss. Za nim półbiegiem podążyli pozostali. Fahrenheit unosił się jeszcze chwilę.
Pierwsze wrażenie w firmie zawsze robią frontmani. W każdym ochroniarzu, recepcjonistce, portierze czy sekretarce komasuje się jak w soczewce swoista kultura organizacyjna. Na wielu bramkach, recepcjach czy portierniach zdarzało mi się słyszeć: „A pan tu do kogo?”.
Klienci czy goście nie muszą znać struktury organizacyjnej. Nie interesuje ich, że firma ochroniarska to jedno, a sklep w galerii to drugie. Identyfikują miejsce i markę, która ich gości. I na nią przeniosą swoje emocje – negatywne bądź pozytywne. To pierwsze wrażenie – naturalnej sympatii personelu, chęci pomocy, życzliwości, otwartości czy pozytywnych emocji jest podstawą zbudowania każdej relacji.
Frontman nie jest stanowiskiem. To raczej stan umysłu. W godzinach pracy są nimi recepcjonistki. Nocą – pracownicy ochrony, portierzy czy choćby serwis sprzątający. Szanujmy ich. To na nich trafić może zbłąkany klient czy międzykontynentalna rozmowa telefoniczna. Nawet w świecie standardu komunikacji elektronicznej.
Co z Niemcami z naszej historii? Autentycznej, dodam. Nigdy nie pojawili się ponownie we wspomnianej firmie. Wykreślono ją ze wszelkich kontaktów. Reprezentowali dużą grupę zakupową i przyjechali podpisać już w zasadzie gotowy kontrakt. Miał być czystą formalnością. Polski management był zdezorientowany całą sytuacją – pracowali nad projektem kilka miesięcy. Dzięki sprawności asystentki w wyślizgiwaniu się z niezręcznych sytuacji, nigdy nie poznali dwóch prostych powodów. Pierwszym był błąd w kalendarzu asystentki i przybycie na miejsce o dobrej godzinie, ale dzień wcześniej. Drugim – urażone do bólu ego prezesa, który wyłącznie gronu zaufanym oświadczył, że nigdy nie podpisze żadnego kontraktu z firmą, w której gestem powitalnym jest zamachiwanie się szmatą do podłogi.
Jacek Kotarbiński, trener biznesu, autor bloga kotarbinski.com
Wyróżnione franczyzy
Synevo Punkty Pobrań
Punkty pobrań badań labolatoryjnych
Kurcze Pieczone
Punkty gastronomiczne z daniami z drobiu
Carrefour
Sklepy convenience, minimarkety, supermarkety
Żabka
Sklepy typu convenience
Nest Bank
Placówki bankowe
Xtreme Fitness Gyms
Kluby fitness/siłownie
Yasumi Instytut Zdrowia i Urody
Gabinety kosmetyczne, hotele i obiekty SPA
So Coffee
Kawiarnie
DDD Dobre Dla Domu
Sklepy z podłogami i drzwiami
Santander
Placówki bankowe
Z OSTATNIEJ CHWILI
POKAŻ WSZYSTKIE
Z głową do peruk i do biznesu
Peruki przestały być niszowym gadżetem i takim także biznesem. Klienci poszukują gotowych peruk w sklepach internetowych oraz robionych w...
Czym zajmuje się Rada Franczyzobiorców Żabki?
Rada Franczyzobiorców Żabki ma już blisko 15-letnią tradycję. Jak układa się współpraca na linii Rada – centrala i co konkretnego z...
Bricomarché rozwija sieć w północnej Polsce
Bricomarché otworzył nowy market w Dobrym Mieście i tym samym wzmocnił swoją obecność na Warmii i Mazurach. To kolejny sklep sieci...
Franczyza na sportowo
Sport to zdrowie. A czy zajęcia sportowe dla dzieci to dobry sposób na biznes? Franczyzodawca Akademii Młodych Sportowców przekonuje, że tak.

